Na pewno każdy z Was ma taki zapach i taki smak w głowie, który natychmiast przywołuje najlepsze chwile. Moim smako-zapachem jest murzynek (nie, nie ,,brownies”, tylko tradycyjny murzynek), który zawsze robiła moja Mama, robimy także my. Nawet zakalcowany smakuje super. Cóż, tak już mamy, że nawet jak coś zepsujemy to i tak jest super. Jakoś sobie radzę z tą moją ,,świetnością” 😛
Potrzebujemy:
  • 1 masło
  • szklanka cukru
  • odrobina wody
  • 4 jajka
  • 2 szklanki mąki
  • aromat migdałowy
  • kakao
  • 1 łyżka proszku do pieczenia
  • bakalie
  • tabliczka gorzkiej czekolady / orzechy do przybrania
W sporym garnku rozpuszczamy masło i cukier, dodajemy odrobinę wody (żeby się na dzień dobry nie spaliło).  Gdy ostygnie, wsypujemy mąkę. Mieszamy. Dodajemy 4 żółtka. Mieszamy. Dodajemy proszek do pieczenia i aromat. Mieszamy. Dodajemy na oko kakao, ile chcemy (gdy ciasto robi się za bardzo gęste, dodaję trochę mleka), a na końcu bakalie, jakie chcemy. Gdy już wszystko wymieszamy – dodajemy ubitą pianę z 4 białek. Delikatnie mieszamy, najlepiej drewnianą łyżka, a nie mikserem.
I siup do blachy. Piekarnik na 180 z termoobiegiem, jakieś 35 minut. 🙂
Gdy ciasto wystygnie, smaruję rozpuszczoną gorzką czekoladą. I dekoruję tym, co mam pod ręką. Ostatnio były to maliny 🙂
Pachnie moim domem.

 

A jakie danie Wy robicie, by przywołać miłe chwile?