Lubisz siebie? Patrzysz na siebie z akceptacją, wybaczasz błędy, z wyrozumiałością patrzysz na przeszłość, dbasz o siebie, pielęgnujesz i traktujesz jak najlepszą przyjaciółkę? Nie? Houston, mamy problem!

Myślałam o tym kilka dni temu. Gdy siedziałam sama w pokoju hotelowym, spacerowałam sama późnym wieczorem po Poznaniu i wracałam pociągiem do domu. Zastanawiałam się, co by było, gdybym chciała uciec, nie mogła znieść nawet 15 minut w samotności, zagadywała ludzi w PKP, by nie musieć słuchać swoich myśli. Co by było, gdybym to ja musiała ukrywać się za plecami innych, zbyt przerażona, by przyjąć na klatę zwykle ciekawe ludzkie spojrzenie.

Najgorsze i najlepsze zarazem jest to, że nigdzie przed sobą nie uciekniemy. Możemy zmieniać pracę, miejsca zamieszkania, izolować się, szukać pustelni, dziko szaleć na co wieczornych imprezach, szukać harmonii w życiu… ale zawsze, codziennie, non stop będziemy sobie towarzyszyć.

Wszystko możesz zmienić. Schudnąć, wymienić ciuchy i stać się francuską elegantką, czytać mądre książki, sypać hasłami motywacyjnymi jak z rękawa, ale jak nie uporządkujesz swoich relacji z samą sobą, to wrócisz do początku, nie zmienisz nic. Mamę oszukasz, tatę oszukasz, ale siebie nie oszukasz.

Ja CHCĘ lubić siebie w 100%. Wyobrażam sobie, że jak już tak będzie, będę mistrzem zen, będę czuła harmonię i spokój, work-life balance, cokolwiek. Dobre jest to, że im jestem starsza, tym bardziej siebie lubię i bardziej siebie akceptuję.

Chciałabym nie myśleć o tym, co mam jeszcze do zmiany. To, co jest we mnie niedoskonałe, kształtuje to, jaka jestem.

DSCF0841-horz

Kim jesteś?

Ciężko jest kochać siebie. Jesteśmy bardzo krytyczni, a wobec siebie już w tym doskonali. Widzimy swoje błędy w technikolorze, a krytyka innych boli nas bardziej, niż mamy ochotę przyznać. Bo może nie lubimy siebie wystarczająco.

Czasem mi się wydaje, że my sami siebie nie słuchamy. Nie lubimy być sami. Nie rozmawiamy ze sobą. Zagłuszamy samych siebie powiadomieniami z fejsa, muzyka w słuchawkach, wiecznie lecącymi serialami HBO, stukaniem w klawiaturę. Ja musiałam przegadać ze sobą godziny. Robiłam sobie długaśne spacery po Trójmieście. Pomogło.

Dziś wzrokiem znalazłam jedną z moich książek – Pannę Nikt, Tomka Tryzny. Zdejmę ją dziś wieczorem z półki, ona przypomina mi o tym, jak niebezpiecznie jest być kimś, kim się nie jest i nie lubić tego, kim się jest. I jak bardzo nie można uciec przed sobą samym.

DSCF0836

Część. Jestem Monika

Mam 3 letnią córkę, 30 lat, kilka ulubionych książek i piosenek, które wałkuję non stop. Lubię siebie. Lubię to, że znam kilka piosenek disco polo* i potrafię je zaśpiewać bez pół litra. Lubię swój wzrost i przestałam katować się myślą, jaka bym była hot w szpilkach, w których tak naprawdę nie umiem i nie lubię chodzić. Ale pierwszy raz w życiu kupiłam sobie push-up i pierwszy raz od lat mam długie włosy. Lubię to, że lubię te, a nie inne rzeczy. Zaakceptowałam nawet to, że ciągle chodzę z wciągniętym brzuchem – chyba tak już zostanie, no trudno, no. I choć dziś Przyjaciółka powiedziała mi, że przejrzała cały mój profil na Instagramie i że zgubiłam gdzieś błysk w oku i wydaję się jakby smutna – to i tak siebie lubię.

Miło jest się z sobą nie nudzić. Fajnie jest, gdy wręcz nie możemy doczekać się samotnych wieczorów, randek z samą sobą, spacerów. Po co uciekać przed kimś, kto ma naprawdę dużo do powiedzenia, ma masę przemyśleń, czasem nawet rzuci dowcipem i tak naprawdę sprawia, że spędzasz miło czas.

Zapomniałam o czymś. Nigdy jeszcze chyba nie byłam w kinie sama. Czas to nadrobić!

DSCF0820

*
Dialog Basi i Malwinki. Żart sytuacyjny poznański. Basia śpiewa piosenkę Meghan Trainor.

Basia: If I was you, I’d wanna be me too….
Malwina:To niemożliwe, żeby była jakaś piosenka disco polo, której nie znam…

Jeśli chcecie usłyszeć nasze podśpiewujki, Justyna z 10minutspokoju nagrała nowy odcinek swojego vloga 🙂